wtorek, 19 lipca 2016

Siostry - Rozdział 1 - Dzieciństwo

Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Rozdział 1 pisany jest (w przeciwieństwie do prologu) z perspektywy trzeciej osoby. No to, bez przedłużania; zapraszam do czytania :3 (Ale mi się zrymowało :D) Aa i gdybyś mógł/a skomentować, to byłoby mi bardzo miło, bo dla mnie bardzo ważna jest opinia innej osoby. 
~~~
Rozdział 1
  Dwójka identycznych dziewczynek spoglądała na ekran telewizora. Wyglądały na zafascynowane lecącą w telewizji bajką o królewnie.
  Obydwie miały identyczne, kasztanowe włosy, związane po bokach głowy. Ich blade twarzyczki z ogromnymi, ciemnymi oczami, wyglądały jak zahipnotyzowane. Jedna z nich miała lekko uchylone usteczka, zastygłe w zdziwieniu. Ubrane były w odświętne, różowe sukienki oraz wypastowane, czarne buciki.
  Dziewczynka siedząca po prawej stronie odwróciła się do siostry i stwierdziła:
   Hej, Deb przetarła małą rączką oko. Spać mi się chce.
  Druga, która zawsze uważała się odpowiedzialną, starszą (co prawda o cztery minuty) siostrę, mruknęła:
   Przecież dobrze wiesz, że nie możemy iść spać, póki nie przyjdzie po nas niania Sam.
   Debbieee marudziła dziewczynka. Ale ja jej nie lubię. Ma taki dziwny wzrok. I w dodatku brzydko pachnie. A pamiętasz, jak cię kiedyś uderzyła?
  Jej siostra kiwnęła głową i wyłączyła telewizor.
   Wiem, Amy - powiedziała, mając łzy w oczach. To już nasza trzecia niania w tym tygodniu... Myślisz, że nasi rodzice nas nie kochają?
   Nie mów tak, Deb! rozpłakała się Amy. Oni... oni... po prostu są zajęci, to wszystko!
  Widząc, że jej siostra zaczyna płakać, Debbie również zaczęła. Wszytko robiły tak samo; nawet płakały w tym samym momencie.
Podczas, gdy po twarzach dziewczynek spływały potoki łez, a cały pokój wypełniał ryk, do pomieszczenia weszła, wspomniana wcześniej, Samantha, opiekunka bliźniaczek.
  Była to kobieta nie dużo po czterdziestce z sianem na głowie oraz lekko podpuchniętymi oczami. Zazwyczaj była dość sympatyczna wobec dzieci, ale po spotkaniu ze swoim najlepszym przyjacielem, Jack’iem Daniels’em lub przyjaciółką Wódką, potrafiła nawet pobić niczemu niewinnego dzieciaka.
  I tym razem miała bardzo udane spotkanie z przyjaciółmi. Weszła do pomieszczenia chwiejnym krokiem, łapiąc się krzesła, by się nie wywrócić.
   Co jest znowu? ryknęła do dziewczynek, które przerażone naganą, od razu ucichły.
   Nie, n-nic, nianiu... powiedziała, jeszcze trochę łkając Debbie.
   Co “nic”?! Chcecie mnie wypierdolić z pracy, tak? O nie, nie, wasi rodzice zbyt dużo mi płacą, żebym zrezygnowała...
   N-nie, nianiu, to nie tak... odważyła się stwierdzić Amy.
   Ach tak? Jessica wyglądała na autentycznie zdziwioną. Ale czemu są was cztery? Wydawało mi się, że jesteście dwie...
   Jesteśmy dwie, nianiu Sam oznajmiły równocześnie bliźniaczki.
   Nie kłamcie! wrzasnęła tak, że aż opluła dzieci. Wy... zawsze tak jest! Myślicie, że nie wiem o mojej poprzedniczce? Popracowała sobie dzień, bidulka... Szmaty! Też mam tak skończyć? Nie... Nie dam sobie...
  Kobieta jakby opętana dziką furią, chwyciła za ubranka dziewczynek. Jej prawa ręka zacieśniła się na sukience Debbie, a lewa - Amy. Wściekła, zaczęła nimi potrząsać tak, że główki sióstr bezwładnie się kołysały.
   Samantho? rozległ się głos przy drzwiach. Co się dzieje?
Kobieta, przerażona od razu puściła ubranka dziewczynek, a one upadły na podłogę. Samantha wyprostowała się, przybrała niezbyt udany uśmiech i oznajmiła:
   Nic się nie dzieje, pani Evans. To tylko... zabawa.
   Zabawa? spytała kobieta z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
  Bridget Evans była dobrze zbudowaną kobietą, która jednak miała w sobie subtelną delikatność. Jej długie do pasa włosy, spływały puklami, niczym rwący wodospad. Miała brązowe, błyskotliwe oczy, podkreślone grubą kreską. Jej usta dość często były mocno zaciśnięte, zawsze niezwykle skupione. Jako typowa bizneswomen często ubierała białe koszule, marynarki i ołówkowe spódnice. Wiele kobiet często zazdrościło jej pozycji oraz pewności siebie.
  Pani Evans była dość surową i kategoryczną kobietą. Potrafiła dopiąć swego, dlatego w wszelkich dyskusjach jej konkurenci byli bez szans. Biznesmenka miała problemy z zajściem ciążę po wielu próbach, a kiedy okazało się, że jest brzemienna i to w dodatku z bliźniakami, skruszył się lód na jej sercu.
   Z-zabawa... mruknęła Samantha, czkając.
    Możesz mi powiedzieć głos pani Evans stawał się z każdym głosem głośniejszy i mocniejszy. - Czemu przed chwilą targałaś moje córki, jakby były marionetkami?!
  Kobieta nawet specjalnie nie spojrzała na córki. Wyglądało na to, że bardziej zaaferowana nianią.
   P-pani Evans spojrzała z przestrachem Samantha. Ja wszystko wytłumaczę...
   Tłumaczyć, to ty się będziesz w sądzie! prychnęła kobieta i dotknęła małej słuchaweczki wetkniętej w ucho. Ochrona, zabrać ją.
  Zanim alkoholiczka zdążyła jeszcze cokolwiek powiedzieć, do pokoju weszła dwójka umięśnionych mężczyzn w obcisłych koszulkach z napisem ,,Security”, która złapała kobietę za ręce i wyprowadziła z pokoju. Z korytarza słychać było protesty Samanthy.
  Bliźniaczki siedziały na kanapie, specjalnie nie przejmując się zamieszaniem wokół nich. Nie pierwszy raz były świadkami zwalniania ich niani. Za pierwszym razem, kiedy ich pierwsza opiekunka okazała się mieć problemy psychiatryczne, a lekarze wyprowadzili ją w kaftanie bezpieczeństwa, siostry przez parę dni nie mogły dojść do siebie. Ale teraz takie zachowanie nie było dla nich nowością. Przyzwyczaiły się.
  Pani Evans usiadła między nimi i rozpięła zieloną marynarkę.
   Przepraszam was, dziewczynki oznajmiła, wzdychając lekko. Mamusia myślała, że ta niania jest dobra, ale najwyraźniej nie wyszło...
   Mamo? - spytała Debra, wtulając się w jej ramię. Czy ty byś nie mogła się nami opiekować?
   Ojej, skarbie. Pani Evans pogłaskała małą po główce. Gdybym tylko mogła, to bym rzuciła tą pracę i się wami opiekowała.
   Mamusiu? teraz z kolei spytała Amy, która uczepiła się drugiej ręki matki. A czemu my nie chodzimy do szkoły, jak inne dzieci?
  Po tym pytaniu nastała chwilowa, niezręczna cisza. To był fakt; dziewczynki miały już osiem lat, mimo że wyglądały na młodsze. Często wyglądały przez okno, patrząc na gromadki śmiejących się dzieci, podążających do szkoły. Nigdy nie miały bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami; całe dnie spędzały domu; ukryte przed prawem.
  Co prawda, miały regularne lekcje z korypetorami, ale brakowało im znajomych w ich wieku. Dodatkowo dziewczynki uczyły się języka francuskiego i chińskiego. Ich matka pragnęła, by mogły dogadać się w każdym języku. To według niej kluczem do sukcesu.
   Wy nie potrzebujecie szkoły oznajmiła nieco oschlej pani Evans. Macie przecież lekcje.
  Dziewczynki dość pesymistycznie kiwnęły głowami i popatrzały po sobie. Wiele razy wyobrażały sobie zabawy z innymi dziećmi. Często zastanawiały się, jak to jest chodzić do szkoły albo na wycieczki.
  Z niewiadomych powodów bardzo rzadko wychodziły na dwór. To było jedną z przyczyn tego, że były tak bardzo blade.
   No dziewczynki oznajmiła matka. Pora spać.
  Kobieta wstała i podała ręce małym. Bliźniaczki złapały się matki, tak jakby była ostatnią deską ratunku.
  Pani Evans poruszała się z niezwykłą gracją; bardziej sunęła w powietrzu, niż szła. Za to jej identyczne córeczki chodziły bardzo niezgrabnie, potykając się o własne nogi. Kiedy którejś z dziewczynek zdarzało się upaść, matka cmokała i podnosiła małą z podłogi.
   Ojojoj mówiła zawsze. Musisz bardziej uważać.
  Ale to było dawniej. Teraz bliźniaczki starały się dorównać gracją matce, chociaż nie zawsze im to wychodziło.
  Kiedy rodzina dotarła do obszernej sypialni dziewcząt, Amy spytała:
   Mamo? Mogłabyś przeczytać nam bajkę?
  Kobieta lekko się uśmiechnęła, ukazując swoje nienagannie białe zęby.
   Jasne. Co byście chciały? spytała, klaśnięciem zapalając światło.
  Ich oczom ukazał się pokój większy, od niektórych mieszkań. Mimo podobieństwa w wyglądzie, dziewczynki kompletnie różniły się w gustach. Prawa strona pokoju pomalowana była na fioletowo, natomiast lewa - na żółto. Projektanci byli zadziwieni takim zestawieniem barw, ponieważ te dwa odcienie ze sobą bardzo kontrastowały. Oprócz kolorów, pomieszczenie było symetryczne. Po prawej stronie - stronie Amy - stało ogromne łóżko, przykryte grubą warstwą fioletowych, białych oraz niebieskich poduszek. W części Debbie znajdowało się identyczne, tyle że w pomarańczowo-żółto-czerwonej wersji. We wnękach ścian, po obu stronach, stały ogromne szafy, w których dziewczynki często się chowały, grając w chowanego. Dodatkowo, każda z dziewczynek miała regał z książkami oraz wielkie, dębowe biurko. Jeszcze jedną rzeczą, którą różniły się bliźniaczki, była pasja. W części Amy znajdowała się spora sztaluga, natomiast koło łóżka Debbie, na stojaku stały skrzypce.
  Dziewczynki od razu wskoczyły na łóżko i rozłożyły się na poduszkach. Matka przykucnęła na łóżku Debbie. Choć próbowała to ukryć przed samą sobą, ale w głębi duszy wolała tą siostrę. Często się karciła, kiedy tylko naszła ją myśl o tym, że ta jest lepsza.
   Przeczytaj nam Jasia i Małgosię, mamo! zawołała Amy, wskazując palcem na półkę.
   Znowu? zaśmiała się matka. Dziewczynki uwielbiały tą książkę, dlatego za każdym razem, gdy nadarzyła się okazja słuchały jej z rozszerzonymi oczyma.
  W międzyczasie, gdy matka czytała dzieciom, do pokoju weszła dwójka pokojówek, które zasłoniły okno, za którym rozciągało się ciemne niebo, upstrzone milionami gwiazd i księżycem, który zdawał się niewinnie spoglądać na siostry.
   “Gdy dzieci podeszły bliżej, zobaczyły, że dom zbudowany był z chleba a przykryty był plackami, okna były zaś z jasnego cukru. "Możemy się za to zabrać," rzekł Jaś, "To będzie posiłek co się zowie. Ja zjem kawałek dachu, Małgosiu, a ty możesz zjeść kawałek okna, bo słodko smakuje." Jaś sięgnął do góry i ułamał sobie ociupinkę z dachu, żeby zobaczyć jak smakuje, a Małgosia stanęła przy szybie i sobie ją chrupała. Wtedy cienki głosik zawołał z chałupki:"Chrup, chrup, kto chrupie przy mojej chałupie?" A dzieci odpowiedziały:"To wiatr, to wiatr,
Niebiański dzieciak hula tak".
  Matka ucichła, przyglądając się dwójce, pogrążonych w śnie dziewczynek.
  ,,Staną się wspaniałymi, pewnymi siebie kobietami.” - pomyślała, całując każdą z córek. Nawet nie wiedziała, w jakim błędzie była.

1 komentarz:

  1. Szkoda rze nie ma dalszej części, ale to opowiadanko też jest super. Siostry to naprawdę fajne opowiadanko, fajnie, jak byś dokończyła/

    OdpowiedzUsuń